Wiadomo, że "brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko". Dlatego tak ważne jest to. że mata Dwinguler ma jednolitą powierzchnię, którą łatwo się czyści. Można ją spokojnie przecierać ściereczką. Dzięki temu nie jest siedliskiem dla roztoczy, bakterii i grzybów.
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko motoryka mała i duża na zajęciach integracji sensorycznej w wykonaniu Marianki!
Hałaśliwe i niesforne dziecko, które odkrywa, obserwuje, jest podekscytowane, czasem się śmieje a czasem płacze to przede wszystkim szczęśliwe dziecko, które odkrywa świat. Wszystkie powyższe niewygodne sytuacje niemal narzucają nam wniosek, że niektórzy ludzie mają kompletnie nieprawidłowe pojęcie o tym, czym jest rodzicielstwo.
Mówi się, że szczęśliwe dziecko to brudne dziecko - ale co zrobić z takim szczęściem, kiedy nie chce być już brudne? Nic prostszego! Trzeba mu pozwolić
897 views, 7 likes, 9 loves, 0 comments, 2 shares, Facebook Watch Videos from Żłobek i Przedszkole Mały Europejczyk: Szczęśliwe dziecko to brudne dziecko ️ Nie ma nic piękniejszego jak zabawy w
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko, prawda czy fałsz -sami oceńcie -Terapia ręki (Michałkowo) Jeżeli u dziecka pojawiają się dysfunkcje w obszarze
. Zanim zostałam mamą często w towarzystwie innych mam słyszałam powiedzenie, że „brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko”. Wtedy określenie „brudne” bardziej kojarzyło mi się z dzieckiem, które od rana do wieczora chodzi umorusane i razem z bułką zjada brud z całego podwórka. Teraz wiem, że wiąże się to przede wszystkim z pozwoleniem dziecku na bycie dzieckiem. Z podarowaniem dziecku czasu na beztroską zabawę, na poznawanie świata za pomocą wszystkich zmysłów. Lubię porządek. Błyszczące podłogi, piękny obrus na stole i kwiaty w wazonie. Ale najbardziej lubię, kiedy moje dzieci są radosne i szczęśliwe. A kiedy dzieci są szczęśliwe? Odpowiedź jest prosta: kiedy obok jest mama i tata, a one czują się bezpieczne i kochane. Ale uśmiechy dnia codziennego, ta radość i błysk w oku, pojawiają się wtedy, gdy dziecko się bawi. Kiedy bawi się po swojemu, wykorzystując do tego głównie swoją wyobraźnię. I wcale dziecko nie musi mieć miliona pięknych, kolorowych zabawek bo najwięcej radości dają mu proste czynności. Kiedy dziecko może być sobą i bawić się, tak jak lubi Każda mama wie, że składanie prania nie obejdzie się bez pomocy małych rączek. A dziecięca ciekawość dotrze w każdy zakamarek domu. Rozsypany makaron, rozgniecione chrupki, błoto na spodniach, tysiąc ziarenek piasku w butach, rozlany sok i poplamiona bluzka, to chyba nieodłączny element dzieciństwa. Owszem, trzeba dziecko uczyć zasad, porządku i wprowadzać reguły zabaw. Jednak każdy rodzic wie, że chwila nieuwagi wystarczy, aby pokój zamienił się w sensoryczny plac zabaw. Kiedy zostałam mamą, zrozumiałam, że zabawa, to coś więcej niż tylko dziecięcy sposób na spędzanie czasu przez dziecko. Teraz wiem, że zabawa, to coś co nasze dzieci uczy, rozwija, a przede wszystkim bawi, wywołuje pozytywny nastrój i rozwija wyobraźnię. Dlatego staram się nie ograniczać ich rozwoju i podsuwam coraz, to nowe rozwiązania. Śmieje się, że w domu mam mały sklep z artykułami papierniczych. Moje dzieci bawią się, na wszelkie możliwe sposoby. Staram się dbać o ich zainteresowania i rozwijać w nich ciekawość świata. Jednak często wymaga, to ode mnie zaangażowania i nierzadko ogarniania całej sytuacji przed zabawą, w trakcie i po. Ale czy świadomość tego, że nasze dziecko pomimo brudnych rączek i bałaganu w salonie, jest szczęśliwe, nie jest najważniejsza? Pewnie, że tak! Dziecko = brudne rączki i nieskończona ilość pomysłów na minutę Ponieważ moje dzieci są w wieku 2 i 4 lat, to jeśli chodzi o zabawy plastyczne, raczej ja decyduje czym i kiedy się bawimy. Oczywiście jeśli moje dziecko poprosi mnie o plastelinę lub farby, to je dostaje. Pod warunkiem, że za chwilę nie wychodzimy na dwór, albo nie jedziemy na zakupy. W pozostałych przypadkach, to ja rzucam pomysły i organizuje przestrzeń, w której mogą się swobodnie bawić. A kiedy już, to robią, to staram się, w jak najmniejszym stopniu kierować do nich uwagi i prosić o porządek. Robię, to tylko wtedy, gdy zabawa zaczyna wymykać się spod kontroli. A poza tym pozwalam pobrudzić sobie rączki, zamalować stolik, oblepić całą kartkę plasteliną, albo przystroić okno we wszystkie kolory tęczy. Przecież wiadomo, że w takich sytuacjach nie ma co liczyć na czyste lśniące podłogi i czyste rączki. Ale za to uśmiech na twarzach moich dzieci wynagradza sprzątanie po tym całym armagedonie 🙂 Podobnie sytuacja wygląda na dworze. Jednak zdecydowanym ułatwieniem jest w tym wypadku posiadanie własnego podwórka. Dzięki temu nie musimy, jako rodzice martwić się o potargane spodnie, dziurę na łokciu, czy umorusaną twarz. Nasze dzieci mogą swobodnie bawić się na podwórku, budować zamki z piasku, tworzyć wodospady, leżeć brzuchem na trawie i chlapać wodą, gdy jest ciepło. Również spacery są dla nas czasem beztroskiej zabawy. Mając dwójkę dzieci nauczyłam się jednego: w samochodzie zawsze musi być torba z ubraniami na zmianę. Dzięki temu nie muszę się martwić o to, że moje dzieci zbierając liście w parku, czy kasztany się ubrudzą. Jeśli zdarzy im się umoczyć rękawy w fontannie, zachlapać spodnie błotem, albo po prostu całe są zakurzone i w piachu, to wiem, że nie musimy wracać śpieszno do domu. Malowanie farbami bez poplamionej bluzki, brudnych raczek i buzi w farbie, to jak zjedzenie pączka bez nadzienia. Niby się zjadło, ale brakowało tego czegoś. Niby się malowało, ale brakowało zabawy. Bo to prawda, że brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko. W końcu, co to za zabawa, kiedy mama ciągle upomina i nie pozwala bawić się „po swojemu”, tak jak dziecko lubi, tak jak ma na to ochotę? Czasami fajnie jest pozwolić dziecku pobiegać po kałużach, zamoczyć rękawy w wodzie, wysmarować buzię farbą i nasypać piasku do butów. My rodzice i tak mamy już dość pracy. Nie lubimy dokładać sobie obowiązków, ale dzieciństwo musi być pełne radości, swobody, śmiechu od ucha do ucha i wesołych okrzyków. Dziecko i bałagan- czyli słów kilka o tym, w jaki sposób dbam o rozwój moich dzieci bez szkody dla otoczenia Nie będę ukrywać, że domowe obowiązki bywają dla mnie uciążliwe i zamiast kolejny raz w ciągu tygodnia myć podłogę wolałabym wypić kawę na balkonie. Dlatego stosuję się pewnych zasad, które pomagają mi panować nad całą sytuacją. Mam także swoje sprawdzone sposoby na organizację zabaw dla dzieci, co w pewnym stopniu pozwala nam wszystkim zachować porządek. Bez czego nie ma u ans w domu zabawy Jedną z moich ulubionych rzeczy, która często nam się przydaje jest piaskownica na balkon. Tak, piaskownica na balkon. Bo czemu by nie mieć piaskownicy na balkonie, albo jeszcze lepiej- w domu? Każde dziecko lubi bawić się piaskiem, a wiadomo, że ma to zbawienny wpływ na jego rozwój. Szczególnie jeśli chcemy ćwiczyć motorykę małą oraz usprawnić funkcjonowanie sensoryczne. Piaskownica w domu przydaje się nam do zabawy wszelkiego rodzaju masami plastycznymi, a także wodą. Piasek nie wymyka się tak bardzo spod małych rączek. Nie ląduje w każdym zakamarku pokoju i nie zsypuje się co sekundę ze stołu. Dlatego my uwielbiamy zabawy z wykorzystaniem domowej piaskownicy. Polecam! Kolejnym sprawdzonym sposobem na zabawę są plastykowe pudełka na buty. Mam ich kilka- mniejsze, większe. Wykorzystujemy je do wielu rzeczy. Są bazą naszych terrariów dla gadów, parkiem jurajskim, małym basenem, piaskownicą, którą można zamknąć i schować na szafę. Pudełka na buty są fajnym rozwiązaniem podczas malowania farbami, pod warunkiem, że dziecko siedzi na podłodze. Może wtedy do woli mazać łapkami po pudełku i tworzyć arcydzieła. Dzieci lubią malować, szczególnie w tych miejscach, w których nie mogą. Moim patentem na tą sytuację są kredki żelowe do malowania po szybie. Mają piękne, nasycone kolory, łatwo się zmywają ze śliskich powierzchni i malowanie nimi daje dzieciom dużo frajdy. Nie musimy ograniczać dziecka do malowania tylko po kartce. Najlepiej jeżeli posiadamy duże okno balkonowe, ale jeśli to to równie dobrze sprawdzają się podczas malowania na plastykowych tackach, podkładkach na stół, czy tablicy magnetycznej. My je uwielbiamy i często malujemy nimi witraże na szybach w salonie. Polecam! Kiedy małe dziecko się bawi, wiadomym jest, że skończy się to kolejnym praniem. Nie ukrywam, że plama z czerwonej farby na nowej bluzce, mnie przeraża. Dlatego kiedy daje dzieciom, tak niebezpieczne narzędzia pracy, to dbam nie tylko o ich bezpieczeństwo, ale także odpowiedni strój. Mam w szafie kilka zestawów, które leżą w niej tylko dlatego, że „może kiedyś się przydadzą”, albo „jeszcze się w nie zmieści”. I takie właśnie zabawy plastyczne, są świetną okazją, do „wykończenia” ubrań, które już dawno powinny wylądować na strychu. Rodzic nie musi powtarzać, jak zdarta płyta „Nie ubrudź się!!”, a dziecko bez stresu może się bawić. Podobnie jest z wyjściami na świeże powietrze. Jeżeli wiem, że dzieci się ubrudzą (kałuże), to zakładam im, coś czego nie będzie mi szkoda. Piękne tiulowe spódnice i nowe jeansy zostawiam na niedzielny spacer lub obiad u dziadków. Dziecko, to śmiech, radość i brudne podłogi A poza tym… Po za tym wrzuciłam na luz. Odkąd na świecie pojawiła się moja córka- drugie dziecko, to wiem, że nie można mieć wszystkiego pod kontrolą. Posiadanie jednego dziecka, które było spokojne i w zupełnie inny sposób odkrywało świat, było dla mnie dowodem na to, że można mieć dziecko i porządek w domu. Jednak pojawienie się w naszej rodzinie córki pokazało mi, że zabawa może wyglądać zupełnie inaczej. Wesoła, rezolutna, mała dziewczynka, której wszędzie jest pełno, od nowa zdefiniowała, na czym polega dobra zabawa. A starszy brat biorąc przykład (tak, przykład) z siostry, też w zupełnie inny sposób nauczył się wyrażać swoje emocje i wykorzystywać wyobraźnię. Dlatego pozwólmy dzieciom się ubrudzić. Poskakać w kałużach, jak świnka Peppa w bajce, pobrudzić w piasku, czy zamalować stół farbami i przy okazji całe ciało. 🙂 Nie mówię, że musimy pozwalać im na wszystko, co dusza zapragnie. Oczywiście, że muszą panować w domu pewne zasady i reguły zabaw. Dziecko musi wiedzieć, co może, a co nie. Ale dla dziecka najlepsze, co może być, to życie w świecie dziecka, bez dorosłych problemów i ciągłych nakazów, rozkazów. Poznawanie świata za pomocą wszystkich zmysłów, świetnie wpływa na ich rozwój. Dziecko zmienia się, dorasta i z czasem takie zabawy nabiorą zupełnie innej formy. W naszym domu znowu zapanuje porządek. Dlatego brudne, zachlapane podłogi, sterta prania i pomalowane ściany, to etap przejściowy, który szybko minie. Ale dla naszych dzieci będzie czasem radosnym i pełnym uśmiechu.
Nie od dzisiaj każda mama wie, że „szczęśliwe dziecko, to brudne dziecko”. Czy jednak zastanawiało Cię dlaczego to takie ważne by maluch się ubrudził? Czemu taki ubrudzony jak nieboskie stworzenie dzieciak jest synonimem dobrej dziecięcej zabawy?Otóż aby się tak strasznie, strasznie ubrudzić, dziecko potrzebuje mocno, całym sobą, zaangażować się w zabawę. Musi poczuć to czym się bawi, wszystkimi zmysłami. Na pewno pamiętasz, ze swojego dzieciństwa, że najlepsza zabawa to była zabawa w kałuży i w błocie. Nic się nie zmieniło od tego czasu. A musisz wiedzieć, że taka zabawa jest nie tylko świetna sama w sobie, ale rozwija dziecko, pozwala poznać własne możliwości, zrozumieć przyczyny i skutki, poznać faktury, kolory, zrozumieć dźwięki, zapachy i smaki. Tego wszystkiego nie da się nauczyć bez dotknięcia, posmakowania, powąchania i zaangażowania całym się na całegoWłaśnie zdobywaniu takich doświadczeń służą zabawy sensoryczne, czyli angażujące wszystkie zmysły dziecka. Do takich zabaw nie potrzebujesz drogich zabawek. Wręcz przeciwnie wystarczy to, czym dysponujesz w domu, odrobina wyobraźni i cierpliwości, zabezpieczenia terenu działań, oraz akceptacji dla faktu, że twoja pociecha jest sobie, że nie wiesz jak zacząć z takimi zabawami. Pocieszę Cię: Jeśli angażujesz dziecko w prace domowe, pozwalasz mu ugniatać ciasto, wkładać ubrania do pralki, wieszać pranie z Tobą, pozwalasz powąchać przyprawy, to już bawisz się z nim w zabawy sensoryczne. Teraz tylko pójdź o krok dalej i zorganizuj mu różnego rodzaju pola zabawy sensoryczne:Zabawy sensoryczne pobudzają wszystkie zmysły. Mogą też jednocześnie angażować kilka zmysłów. Np. zmysł dotyku i smaku, czy bez użycia pędzliPozwól maluchowi malować dłońmi, lub stópkami zamiast pędzelkiem i kredkami, na ogromnych kartonach. Możesz użyć farb, ale jeszcze fajniej będzie mazać np. musem owocowym , który w każdej chwili dziecko może polizać i też rozsypać kaszę mannę i rysować z nim malujcie dmuchając rurką w kolorową wodę, zabarwioną barwnikami spożywczymi i wylaną na talerz lub z ulubionych taki zabaw jest tęcza ze Skitlesów, którą kiedyś opisywałam na moim blogu. Układasz cukierki na talerzyku i nalewasz na niego wodę. Barwnik rozpuszcza się w wodzie tworzą piękną tęczę, którą dzieciaki uwielbiają mieszać, psuć, fakturPozwalając dziecku pomagać sobie w praniu, czy robieniu ciasta, zapoznajesz dziecko z różnymi fakturami. Tkaniny są gładkie, śliskie, lub szorstkie, albo miękkie. Ciasto jest klejące, a potem sprężyste, zmieniając się na oczach i w rączkach mu teraz, że jego stopy też mogą odczuwać i rozpoznawać różne faktury. Rozłóż folię bąbelkową i i pozwól mu po niej stąpać. Dzieciaki to uwielbiają. Idąc dalej, rozsyp na podłodze np. chrupki do mleka, kaszę, rozłóż tkaniny o różnej fakturze. Możecie do tego wymyślić sobie bajkę o spacerze po lesie, łące, rzece, pobudzając jednocześnie dziecięcą kinetycznyZabawy piaskiem kinetycznym to zabawa bez końca. Jeśli jeszcze pozwolisz dziecku go farbować, mieszać kolory, będzie przeszczęśliwe. Już samo tworzenie piasku jest przygodą dla maluszka. Zaangażuj go w to. Wymieszajcie mąkę kukurydzianą z olejem, aż piasek nabierze odpowiedniej konsystencji. Dodajcie barwniki spożywcze. Koniecznie pozwól dziecku robić wszystko rączkami. Będzie że pomieszasz kilka kolorów nakrętek. Lub dwa – trzy rodzaje suchego makaronu i poprosisz, aby dziecko je posegrowało,lub wyszukało konkretny kształt, lub kolor. Uczyni to bardzo baniek mydlanychPiana mydlana to wspaniała zabawa dla dzieci. Daje wrażenia dotykowe, wzrokowe, ale też uczy refleksu i poczucia równowagi. Bańki możecie puszczać, lub dmuchać rurką w miskę z wodą. Dziecko może też tworzyć pianę energicznymi ruchami dłoni, nóg, lub całego ciała. Taką pianę również możesz zabarwić barwnikiem spożywczym, aby zwiększyć ilość dźwięków i tworzenie dźwiękówDaj dziecku różnego rodzaju kasze, kluski i kubeczki. Przesypując, potrząsając, będzie rozpoznawało i tworzyło dźwięki. Jednocześnie dotykając ich rączkami będzie poznawało je od strony dotykowej, jakiej dotychczas może nie miało okazji poznać. Daj dziecku garnki, łyżki metalowe i drewniane – zróbcie orkiestrę. Maluchy bardzo chętnie próbują nowych dźwięków, eksperymentują z głośnością i zabawą, ale co z jej skutkami na ubraniach?Oj tym bym się zbytnio nie martwiła. Po pierwsze do takich zabaw ubieraj dziecko w ubrania, których Ci nie szkoda. Po drugie, wiele plam wybawi nawet zwykła woda utleniona. Nawiasem mówiąc pokazanie dziecku jak plama znika pod wpływem działania wody utlenionej to też wspaniałe doświadczenie dla też w tej chwili świetne proszki do prania, które doskonale poradzą sobie z każdym zabrudzeniem. Dobrze jednak abyś przed praniem sprawdziła symbole na metkach ubrań, żeby zbyt intensywnym traktowaniem ich nie zniszczyć. Możesz też pokazać takie symbole maluchowi i wytłumaczyć co oznaczają. Często z takiego tłumaczenia rodzą się fajne dyskusje z dzieckiem wyjaśniające mnóstwo tematów, do których możecie dojść przy okazji. Np. że żelazko prasuje, bo jest gorące i ciężkie, ale lepiej tego nie sprawdzać sensorycznie 😉 Dlaczego uprane ubrania są czyste i wiele, wiele innych. Zależnie od tego, gdzie ta rozmowa Was tak naprawdę liczy się uwaga jaką poświęcisz dziecku, oraz jednoczesne danie mu bezpiecznej przestrzeni do samodzielnego poznawania świata. Moje dzieciaki już są dorosłe. Ale właśnie takimi zabawami wspierałam ich rozwój i muszę powiedzieć, że czas z nimi spędzony, uważność, oraz przestrzeń im dana teraz ten artykuł zainspirował Cię, lub masz swoje doświadczenia z zabawami sensorycznymi, proszę podziel się nimi w komentarzu.
22 lipca 2016 Od kilku dni po sieci krąży bajeczny mem dotyczący prania (by KURA): Tak to mniej więcej wygląda w każdej rodzinie. Nawet super wspierający mąż i ojciec nie ogarnie pralki. Czasami podejrzewam, że to jakaś genetyczna nieudolność i trwałe zmiany w mózgu. Ci sami mężczyźni co dłubią w komputerze, 75 kabli do telewizora podłączą, latają szukając pokemonów i używają okularów wirtualnej rzeczywistości, podchodząc do pralki minę mają nietęgą. Asotoosochosi? – to jedyne co potrafią wystękać. Więc my im rozprawkę o programach, kolorach, proszkach, rodzajach. To dziecięce, to dorosłe, czytaj metki. I patrząc na ten błędno – przerażony wzrok dochodzimy do wniosku, że zrobimy to same. Lepiej. Wiadomo. A dzieci? No brudne. I szczęśliwe, nikt nie zaprzeczy. Jak jedzą arbuza to kapie po szyji, brzuchu, kolanach, do skarpet. Jak czereśnie to wsmarowane we włosy, uszy, koszulkę i dywan, że o lodach nawet nie wspomnę… Teraz odpiera się je łatwiej, bo są duzi i szczęśliwie niealergiczni. Odplamiacz, proszek i po sprawie. Jak się nie odpierze to… telefon do mamy i ona odprawi swoją magię i potem jest jak nowe (pewnie dopiero przed śmiercią mi zdradzi co tam z tymi ubraniami tak naprawdę robi, że wszystko się odpiera ;)). Ale kiedyś nie było tak łatwo… Wrażliwa i delikatna skóra maluszka wymagała delikatnego proszku od zawsze. Moja mama opowiadała, że kiedyś nie było to takie proste i prało się w płatkach mydlanych. Wszystko było super, poza tym, że ubranka średnio pachniały, a plamki po jedzeniu słabo się dopierały. Obecnie nie musimy stać przy tarze, ani 'Frani’, jednak wciąż zależy nam na ochronie delikatnej i wrażliwej skóry maluszka. Proszek Bobini jest przyjazny dla portfela mamy, jak również dla dziecka. Hipoalergiczny, niepodrażniający, przeznaczony do prania ubranek mających kontakt ze skórą wyjątkowo delikatną i wrażliwą. Zastosowana formuła chroni kolory ubrań i zapobiega transferowi barwników między tkaninami podczas prania. Receptura oparta na naturalnym mydle (tym, którego używały nasze mamy), skutecznie usuwa zabrudzenia i nie powoduje podrażnień. Może być używany już od pierwszych dni życia. Nie zawiera enzymów, wybielaczy optycznych i barwników, które mogą powodować podrażnienia. Ma bardzo dobre opinie wśród mam (–> TU)! Cechy i funkcje produktu: Hypoalergiczny, zawiera naturalne mydło, dzięki któremu skutecznie usuwa zabrudzenia, dobrze się wypłukuje i nie powoduje podrażnień Dedykowany do ubrań kolorowych – zastosowana formuła chroni kolory i zapobiega transferowi barwników miedzy tkaninami Może być stosowany od pierwszych dni życia Posiada delikatną kompozycję zapachową Nie zawiera enzymów, które w kontakcie ze skórą dziecka mogą wywołać alergie Nie zawiera barwników – które mogą wzmagać reakcję alergiczną, zwiększając wrażliwość skóry na inne składniki Nie zawiera wybielaczy optycznych, które mogą powodować podrażnienia Nie zawiera fosforanów – składników chemicznych, które zanieczyszczają zbiorniki wodne Posiada nowoczesną, skoncentrowaną formułę Został przebadany dermatologicznie Polecany do prania odzieży osób o skórze szczególnie wrażliwej i skłonnej do alergii A mamie po praniu zostaje tylko prasowanie, sortowanie, układanie… :)
Uczniowie klasy 5 C z tarnobrzeskiej "czwórki" na szkolnej wycieczce FB/SP 4 TarnobrzegNiektóre klasy ze szkół na Podkarpaciu pod koniec roku szkolnego 2021/2022 wybrały się na wycieczki szkolne. Z pewnością niezapomniana będzie wyprawa uczniów klasy 5C ze Szkoły Podstawowej numer 4 imienia Mikołaja Kopernika w Tarnobrzegu do Lasów do Lasów JanowskichAtrakcji podczas survivalowej wyprawy było co niemiara! Wspólne gry, obcowanie z naturą, spotkanie edukacyjne i zabawa w chowanego - to tylko namiastka tego, co na miejscu robili uczniowie "czwórki".Uczniowie klasy 5 C z tarnobrzeskiej "czwórki" na szkolnej wycieczce FB/SP 4 TarnobrzegNajwiększą jednak atrakcją, którą z pewnością uczestnicy wyprawy będą długo wspominać, była kąpiel w bagnie! Wszak brudne dzieci to dzieci szczęśliwe! Zobaczcie zdjęcia w naszej ofertyMateriały promocyjne partnera
Kiedyś było inaczej – dzieci miały brudne ręce, bawiły się na ziemi, na polu, wśród kurzu. Bawiły się w błocie i myły ręce dopiero, gdy wracały do domu na obiad. A co, jeśli jakiś dziecięcy przysmak spadł na ziemię? Stosowaną zasadę pięciu sekund. Znacie ją? „Reguła pięciu sekund – żartobliwa teoria głosząca, że na jedzenie, które upadło na podłogę, nie dostaną się groźne dla zdrowia bakterie i zarazki, jeżeli zostanie podniesione przed upływem pięciu sekund.” Wielu współczesnych rodziców dba o higienę swoich dzieci bardziej niż dbano o ich. Uzbrojeni w chusteczki, sterylizatory, wodę i środki dezynfekujące podążają za swoimi pociechami, by w prędko zmieniać ich brudne buzie w takie, które niemal świecą czystością. Okazuje się jednak, że i przesadna, pedantyczna higiena, na dłuższą metę może stać się szkodliwa dla dzieci. Przede wszystkim, ogranicza ona rozwój układu odpornościowego. Mimo wszystko, nie każdy środek dezynfekujący jest przeznaczony dla dzieci, przez co nadgorliwi rodzice mogą podrażniać skórę swoich pociech. Pozostaje także kwestia behawioralna – niepozwalanie dziecku na pobrudzenie się, to ograniczanie jego rozwoju. W taki sposób pozbawia się je przecież różnych bodźców. Jak to wygląda w praktyce? Kiedy na instastory pokazałem, że Teodor (>1 raczkuje w miejscach publicznych i bałagani w domu, dostałem sporo wiadomości od Suchej Armii z pytaniem: “Serio, pozwalasz na to!?”. Tak, pozwalam. Ale nie wszyscy rodzice zgadzają się na takie zachowania dzieci. I właśnie dlatego na swoich stories zadałem kilka pytań, aby poznać Waszą opinię. Oto, jak wyglądają odpowiedzi: 1. Czy pozwalasz dzieciom na robienie bałaganu? 2. Czy pozwalasz dziecku robić bałagan podczas jedzenia? 3. Czy pozwalasz raczkować dzieciom w miejscach publicznych? Dlaczego? NIE POZWALAM, BO: POZWALAM, BO: A jak to wygląda w teorii? Pewien zespół badaczy stworzył dziecko-robota, który naśladował pełzające ruchy ludzkiej pociechy po części używanego dywanu, który naukowcy zabrali z “prawdziwego” domu. W eksperymencie brał udział również dorosły ochotnik. W badaniu tym monitorowano zawartość mikroorganizmów w strefie oddychania niemowląt i porównano ją ze strefą oddychania osoby dorosłej oraz z pyłem z dywanu. Wyniki wykazały, że dziecko czołgające się po podłodze może wdychać do płuc brud czterokrotnie większy niż dorośli, chodzący po tej samej powierzchni. Kiedy niemowlęta czołgają się, ich nozdrza i usta są znacznie bliżej podłogi, gdzie brud i drobnoustroje są bardziej skoncentrowane. Badania miały pokazać rodzicom, że podłogi i dywany są brudne, a dzieci czołgające się po podłodze są narażone na mikroby i alergeny. Miały również udowodnić, że mimo wszystko ekspozycja na taką biomasę daje możliwość zbudowania odporności. Układ odpornościowy przechodzi gwałtowne zmiany we wczesnym okresie życia, dostosowując się i dojrzewając w odpowiedzi na ekspozycję środowiska – na drobnoustroje i alergeny, które napotyka. Te wzorce funkcji odpornościowej mogą utrzymywać się do wieku dorosłego i są związane z etiologią alergii. Niemowlęta i małe dzieci spędzają czas w różnych środowiskach, często w bardzo bliskim sąsiedztwie podłóg i łóżek – na przykład podczas raczkowania i zabawy. Istnieją badania, które wykazały, że narażenie na dużą różnorodność i koncentrację materiałów biologicznych może zmniejszyć częstość występowania astmy i alergii w późniejszym okresie życia oraz może mieć pozytywne skutki dla układu odpornościowego dziecka. Czemu zbyt sterylne środowisko może zaszkodzić naszym dzieciom? Układ odpornościowy opiera się na zdolności rozpoznawania tego, co jest dla organizmu obce, czyli wirusów, bakterii, grzybów, ale także własnych komórek rozpoznanych jako nieprawidłowo funkcjonujące. System obronny rozwija się od urodzenia (wraz ze wzrostem organizmu) i „uczy się” rozpoznawać jego tkanki, klasyfikując je jako własne. W przypadku chorób autoimmunologicznych układ odpornościowy nie jest już w stanie rozpoznać własnych komórek i tkanek, a tym samym je atakuje. Układ odpornościowy tworzy się i rozwija w młodym wieku, a zarazki i bakterie są niezbędne do prawidłowego przebiegu tego rozwoju. Również rodzic, który nakłada zbyt wiele zakazów, aby zapobiec zabrudzeniu lub skażeniu dziecka, utrudnia budowanie zdrowych relacji między dzieckiem a światem zewnętrznym. Dziecko, które nie może swobodnie się poruszać i poznawać środowisko, w którym żyje, będzie dorastać w obawie przed tym, co jest dla niego nieznane. Nie oznacza to, że jeśli nie pozwalasz dziecku czołgać się po placu zabaw, jesteś złym rodzicem. Pamiętaj, że w tym układzie to Ty jesteś dorosłym! Najlepiej ocenisz ewentualne zagrożenia, zauważysz rozbite szkło czy porzucone końcówki papierosów. Warto pamiętać jednak, że kierowanie się własnym upodobaniem, co do czystości rączek dziecka, nie zawsze jest dobrym wyznacznikiem. Przecież nie bez powodu mówi się, że brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko! Czy dzieci mogą chodzić boso? “Nie chodź boso!” Ile razy próbowaliście nakłonić Wasze dzieci do założenia kapci albo skarpetek? Rodzice niechętnie pozwalają dzieciom na chodzenie bez butów. Być może nie wiedzą oni, że chodzenie boso przynosi niezliczone korzyści dla rozwoju organizmu ich pociechy. Stopa bosa to stopa zdrowa, pozostawiona w swojej najbardziej naturalnej formie. Z ewolucyjnego punktu widzenia obuwie jest przeszkodą w rozwoju stopy i jej funkcji. Oczywiste jest, że dzieci potrzebują obuwia, aby chronić się przed zimnem i urazami. Istnieje jednak wiele emocjonalnych korzyści płynących z chodzenia boso, a główną z nich jest poczucie wolności, którego doświadczają, gdy tylko zdejmują buty czy skarpetki. Ponadto chodzenie boso po plaży czy w ogrodzie pomaga również rozwinąć zmysły dziecka, które ,dzięki stopom w bezpośrednim kontakcie z naturą, jest w stanie odkrywać wrażliwsze doznania. Bałagan podczas jedzenia. Zdarza się to każdemu z nas: w końcu przychodzi dzień, w którym nasze dzieci chcą zacząć robić rzeczy bez naszej pomocy. To dobra wiadomość! Oznacza to, że te małe oczka zwracały uwagę na to, co robiliśmy, a ich właściciel chce już zacząć przejmować inicjatywę i robić to samodzielnie. Przychodzi wreszcie czas na naukę samodzielnego jedzenia. Więcej jedzenia trafia na podłogę niż do buzi dziecka. Znacie to, prawda? Więc dlaczego powinniśmy pozwolić naszemu dziecku na bałagan podczas jedzenia? Gdy dzieci zaczynają jeść rękami i rozwijać swoje zdolności motoryczne, będą próbowały chwytać małe kawałki jedzenia między palcami i wkładać je do ust. Jedzenie może wtedy fruwać po całym pomieszczeniu. Chociaż pozornie wydaje się to bałaganem, Twoje dziecko uczy się swojego środowiska i kontrolowania swojego ciała tak samo, jak uczy się jeść. Dziecko bawiące się jedzeniem uczy się, jak brzmi ich posiłek, gdy jest zgniatane lub rzucane na podłogę, jak wygląda inaczej niż pierwotnie oraz jak zmieniła się konsystencja w ich dłoniach i ustach. Walka o dostanie się jedzenia do ust dziecka lub ciągłe utrzymywanie go w czystości tworzy negatywny stosunek do jedzenia. W większości przypadków bałagan jest raczej łatwy do wyczyszczenia, nawet jeśli zajmuje to kilka chwil. Pozwól więc dziecku się zabrudzić! Dlaczego powinniśmy czasami pozwolić dzieciom się pobrudzić? Posiadanie dzieci to doświadczenie, które, choć dostarcza nam wielu wspaniałych chwil, stawia przed nami także nowe wyzwania, które uczą nas być rodzicami. Jedną z części, którą czasami trudno nam zrozumieć jako dorośli, jest sposób działania naszych dzieci. Przykładem tego jest sytuacja, w której nasze dzieci robią coś, co dla nas nie ma zbyt dużej logiki – rozsypanie zabawek czy wyciągnięcie ubrań z komody. Musimy jednak starać się spojrzeć na sprawy z ich punktu widzenia i mieć na uwadze, że nie robią tego, aby nas zdenerwować. Tam gdzie my widzimy bałagan i katastrofę, dzieci odkrywają nową zdolność oraz widzą świetną zabawę! Rzeczywiście, może to oznaczać, że rodzice będą mieli trochę sprzątania, ale pozwolenie dziecku na bałagan jest częścią procesu uczenia się i jego rozwoju. Warto tutaj również zastanowić się, czy brak przyzwolenia na bałagan lub zwiedzanie na czworakach miejsc publicznych, jest naszą obawą o zdrowie i życie dziecka, czy może nie zgadzamy się na to z powodu własnego komfortu i polubienia czystego trybu życia. A teraz weź do ręki kubek kawy, usiądź wygodnie na kanapie i powspominaj własne dzieciństwo! Czy na pewno było tak czyste, jak dzieciństwo Twojego dziecka? 😉
brudne dziecko to szczęśliwe dziecko