Konkursy gastronomiczne. MONIN CUP ; Kuchnia polska z pomysłem; Kucharska osobow. Młody kreator sztuki. 2020-2012; 2011-2005; Puchar Mazowsza; Kuchnia Polska na Szef Kuchni - Żywioły Bread & Bistro. Warszawa, Praga-Południe. Pełny etat. Typ umowy: Umowa o pracę, Samozatrudnienie, Inny Specjalne wymagania: Książeczka sanepidowska Odpowiednie doświadczenie zawodowe Dyspozycyjność: Praca zmianowa, Praca w weekendy + 1 inne. 14 listopada 2023. Robert Skubisz, Szef Kuchni z Amber Room o Kinie Kulinarnym podczas Transatlantyk Festival 14-21 lipca w Łodzi odbędzie się 7. Festiwal Filmowy Transatlantyk. O filmie „Monsieur Mayonnaise” oraz Mistrzostwa Polski w deserach Expo Sweet z udziałem naszego Szefa Kuchni Robert Biernacki 🤩 🧁 Trzymajcie kciuki już 27 lutego! Podczas największych targów branży cukierniczej i lodziarskiej spróbujemy podbić podniebienia nieziemskimi smakami. Będzie słodko i smakowicie! 🧁 Szef kuchni Warszawa, Woj. Mazowieckie, Polska. 25 obserwujących 25 kontaktów. Dołącz, aby wyświetlić profil Hotel Bellotto. Coders Lab. Zgłoś ten profil Robert Makłowicz oraz Kamil Jabłoński, szef kuchni restauracji Marconi w Hotel Bristol, a Luxury Collection Hotel, Warsaw co miesiąc zapraszają gości w inne… . Do 5 sierpnia można składać wnioski w ramach konkursu dla organizacji pozarządowych na nowy program pn. „Mała mobilna kuchnia warsztatowa” w Wielkopolsce. Celem akcji jest edukacja dotycząca ograniczania marnotrawstwa i strat żywności. Jak tłumaczy wicemarszałek województwa wielkopolskiego Krzysztof Grabowski, jest to pierwsza edycja programu. Zaplanowano na nią 250 tys. zł. W konkursie mogą wziąć udział np. Koła Gospodyń Wiejskich. – Za pozyskane pieniądze KGW będą mogły zakupić mobilne kuchnie warsztatowe, na których będą organizować pokazy, jak wykorzystać pozostałą w domu żywność, by jej nie wyrzucać – powiedział wicemarszałek. Poziom pomocy finansowej w ramach konkursu wynosi maksymalnie 80 procent całkowitego kosztu zadania, jednak nie mniej niż 3 tys. zł i nie więcej niż 15 tys. zł dla pojedynczego projektu. Samorząd realizuje też program pn. „Wielkopolskie jadłodzielnie”. To miejsca, gdzie lokalna społeczność może dzielić się pozostałą w gospodarstwie żywnością. Służą one osobom będącym w potrzebie. – Dzięki wsparciu samorządu województwa w Wielkopolsce powstało już 20 takich miejsc - powiedział. Grabowski poinformował, że w Polsce rocznie marnuje się blisko 5 milionów ton żywności, z czego blisko pół mln tony w Wielkopolsce. – W ubiegłym roku przeznaczyliśmy ponad 300 tys. zł w ramach zadań związanych z ograniczeniem marnowania żywności i jej dystrybucją do potrzebujących – powiedział. Dodał, że w 2022 roku w budżecie Województwa Wielkopolskiego zarezerwowano na ten cel łącznie 725 tys. zł. Źródło: PAP Kulisy Manipulacji Zaprasza: Katarzyna Gójska i Piotr Lisiewicz Zobacz odcinki » Kulisy Manipulacji Zaprasza: Katarzyna Gójska i Piotr Lisiewicz Zobacz odcinki » Michał Chyziak Dyrektorem wyjątkowego miejsca Opublikowano: 09-01-2017 Wyjątkowe miejsce na mapie kraju Tylko 50 km od tętniącej życiem Warszawy znaleźć można niebywałe miejsce, jakim bez wątpienia jest Pałac Mała Wieś. Na odwiedzających czeka tu naprawdę szeroka oferta tak gastronomiczno – noclegowa, jak i turystyczno – relaksacyjna. Parter Pałacu to kilka stylizowanych komnat, które wchodzą w skład Herbaciarni i Winiarni, natomiast piętro to sale muzealne, wykorzystywane również do użytku komercyjnego. Przypałacowe zabudowania to Oficyny z wygodnymi apartamentami, sale bankietowe w Nowej Oranżerii oraz ciesząca się dużym uznaniem restauracja Stara Wozownia. Energia, która wszystkim sprzyja Pałac Mała Wieś, a szczególnie Nowa Oranżeria cieszą się dużym uznaniem wśród osób, szukających doskonałego miejsca na organizację konferencji, wesela, pikniku czy eventu. Wszechobecny park i ogrody, cisza, wiele towarzyszących atrakcji i najwyższej jakości serwis przesądzają o wyborze tego obiektu. To jedno z nielicznych miejsc dedykowanych grupom nawet 400-osobowym. Spełnienie marzeń w tym Pałacu jest naprawdę możliwe! Dyrektorem generalnym obiektu został Michał Chyziak od 20 lat w branży HoReCa, kojarzony z takimi miejscami jak Hotel Marriott, Hotel Lord, Hotel Windsor. Za kuchnie odpowiadają Robert Ziemkiewicz, który swoje doświadczenie i uznanie zdobywał miedzy innymi w Hotelu Bristol , Holiday Inn zarówno w Gdańsku, jak i w Warszawie, Hotel Royal w Modlinie oraz Zbigniew Paluch, wieloletni Szef Kuchni w takich miejscach jak Qchnia Artystyczna Marty Gessler, Restauracja Sowa i Przyjaciele, posiadający doświadczenie zdobyte w restauracjach nagrodzonymi gwiazdkami Michelin – Greenhouse Restaurant w Londynie oraz w Old Sluis Restaurant Sergio Herman. Ostatnio był szefem kuchni w Ambasadzie Królestwa Arabii Saudyjskiej w Warszawie. W niedzielę 20 marca goście Andrzeja Stankiewicza w programie 7. Dzień Tygodnia w Radiu ZET dyskutowali o wojnie w Ukrainie oraz roli, jaką w zakończeniu konfliktu powinna odegrać Polska. Wyprawa Morawieckiego i Kaczyńskiego otrzymała zarówno pozytywne, jak i negatywne oceny - często od tych samych polityków. Wskazano także na konieczność uniezależnienia się od rosyjskich surowców: kupując je, „finansujemy ten zbrodniczy reżim Putina”. Wojna w Ukrainie była najważniejszym tematem poruszanym przez polityków w programie 7. Dzień Tygodnia w Radiu ZET. Analizowano wyprawę premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do Kijowa, dyskutowano reakcje krajów zachodu i NATO na propozycję zorganizowania misji pokojowej oraz dyskutowano o tym, jak Polska powinna traktować chroniących się w naszym kraju uchodźców z ogarniętej wojną Kluzik-Rostowska z Koalicji Obywatelskiej doceniła siłę gestu, jakim była wizyta premierów i Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie, wskazała jednak, że formacja rządząca potraktowała podróż jako okazję do poprawienia notowań, a nie faktyczną misję pomocową. Zełenskiemu nie przedstawiono żadnych konkretnych propozycji - chyba, że zrobiono to w sposób tajny. 7. Dzień Tygodnia w Radiu ZET. Wojna w Ukrainie i derusyfikacja gospodarkiPodobnie wyprawę do Kijowa ocenił Krzysztof Bosak z Konfederacji, nie zgadzając się jednak z tezą, że Polska powinna skupiać się na zakulisowych rozmowach, a nie na symbolicznych, publicznych gestach. W innym przypadku nasz kraj sprawiałby wrażenie pasywnego na arenie międzynarodowej. Robert Biedroń z Lewicy skrytykował ogłoszoną przez Kaczyńskiego propozycję misji pokojowej pod egidą NATO, wskazując, że wysłanie żołnierzy Sojuszu do Ukrainy doprowadziłoby do eskalacji konfliktu. Niemal identyczną ocenę sytuacji przedstawiła Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050, podkreślając, że na poziomie symbolicznym i politycznym wyprawa do Kijowa była potrzebna, propozycje złożone przez Kaczyńśkiego nie zostały jednak do końca przemyślane. - Wypowiedź o misji pokojowej być może była niepotrzebna, bo mogła być odebrana nieprofesjonalnie - dodał Krzyszfot Bosak, a Paulina Hennig-Kloska stwierdziła, że „w pierwszych dniach wojny głos Polski był słuchany i dzisiaj głównym celem naszej dyplomacji jest to, żebyśmy nadal byli słuchani. Dzisiaj nie mam pewności, czy przy takich nawoływaniach o misję pokojową NATO to wzmacnia nasz głos”. Goście Andrzeja Stankiewicza przypomnieli, że zarówno NATO, jak i Stany Zjednoczone wykluczyły możliwość zaangażowania się Sojuszu w bezpośrednią misję w Ukrainie. Mówił o tym Piotr Zgorzelski z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dyskusja toczyła się także na temat zapowiedzianej przez premiera Morawieckiego tarczy antyputinowskiej, mającej doprowadzić do „derusyfikacji” polskiej gospodarki. Zakres proponowanych rozwiązań został skrytykowany przez Paulinę Hennig-Kloskę. W 7. Dniu Tygodnia w Radiu ZET 20 marca nie wziął udziału przedstawiciel koalicji rządzącej. Obóz Okrągłego Stołu – mam na myśli nie tylko polityków, lecz także szeroko pojęty establishment, który tam poczęto – przyjął strategię własnego kąta w piaskownicy. Nie pozwalacie nam rządzić całością? To sobie wytyczymy swój kawałek tam, gdzie niekwestionowaną elitą jesteśmy tylko my. Choćby miał to być spłachetek, kurcząca się kra, mowy nie ma o żadnym mieszaniu się z „tą druga Polską, z którą nie chcę mieć nic wspólnego”, jak to ujął oscarowy reżyser. Wyodrębnić swoich, niepisowskich artystów, niepisowskich prawników, stworzyć własny rząd cieni, Trybunał na emigracji wewnętrznej, niepisowską literaturę, niepisowskich celebrytów. Ostatnio nawet padło na forach KOD hasło – wzniesione przez panią Nurowską – nauczania na tajnych kompletach niepisowskiej historii według starej, jedynie słusznej podstawy programowej. Ten „trynd” kodomickiego apartheidu dotyczy także kuchni. Tygodnik „Polityka” poświęcił aż trzy kolumny, by wykazać niepoprawność faktu wydawania przez „prawicowych” dziennikarzy (konkretnie: Piotra Semkę i Cezarego Gmyza) książek o gotowaniu. Rzecz w tym, jeśli dobrze zrozumiałem intencje tygodnika, że piszą oni o kuchni różnorodnej i na dodatek smacznej. A wiadomo – przynajmniej w kręgu „Polityki” – że PiS-owcy powinni żreć jednostajnie, tłusto, sosisto i niezdrowo. Najlepiej na okrągło pyzy ze słoniną. Wykwintne smaki zarezerwowane są dla prawdziwych Europejczyków, czyli – jak to zdefiniował Marcin Król – tych, którzy piją toskańskie wino pod bretońskie ostrygi. Jako autorytet pouczający prawicę, że „nie można być dobrym kucharzem i narodowcem”, a zarazem podśmiewającym się z Semki i Gmyza, iż gotują „niepatriotycznie”, dał się zatrudnić sam Robert Makłowicz. W kilku zdaniach trudno oddać szczególną, acz zapewne niezamierzoną urodę tego elaboratu, w genialnym skrócie oddającą psychiatryczny problem wysadzonej z siodła elity, jak ją sami nazwali, „fajnej Polski”. Zabrali im władzę, zabrali wpływ na masy, zabrali reklamy i prenumeraty, a teraz jeszcze zabierają wyłączność na dobre jedzenie. Szczęście, że został przynajmniej Robert Makłowicz i może, tak jak Sienkiewiczowski Zagłoba, oburzyć się, że „chamy” jedzą lepiej niż odcięte od państwowej dotacji i skwaszone elity. Cały felieton dostępny jest w 49/2016 wydaniutygodnika Do Rzeczy. © ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy. Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych. PiS wchodzi w rolę gwałciciela. Nie wystarcza mu osiągnięcie celu. Chce jeszcze upokorzyć przeciwnika - mówi Rafał wokół 11 listopada to trzecia tura wyborów, czy polityka już zapomniała o wyborach i pędzi swoim torem?Mam wrażenie, że opozycja uwierzyła we własną propagandę i sądzi, że narracja o walce z podnoszącym łeb faszyzmem, obronie konstytucji i blokowaniu polexitu to narracja, która grzeje kogokolwiek poza nią samą. Chyba fałszywie odebrali wyniki wyborów w miastach i uznali je jako objaw oczekiwanego przez nich przebudzenia narodu, który uznał, że od trzech lat łamana jest konstytucja i nie możemy na to dłużej pozwalać. Ale nic takiego nie następuje. I na tym grzaniu się w końcu się co sobie że milcząca większość Polaków chce przede wszystkim świętego spokoju. PiS przez osiem lat było niewybieralne, bo Donald Tusk umiejętnie przedstawiał tę partię jako zagrożenie dla spokoju. Natomiast w tej chwili to Grzegorz Schetyna robi, co może, żeby przedstawić siebie jako zagrożenie dla spokoju. Hanna Gronkiewicz-Waltz ustawiła się w pozycji osoby, która chciała podpalić mówimy o sytuacji zero-jedynkowej. Problemy z marszami 11 listopada są od w dwóch ostatnich latach przebiegły bez każdym razem były problemy z łamaniem ustawy o zgromadzeniach - pojawiały się race, zasłonięte twarze, nieakceptowalne przesady. Na demonstracji pojawia się 100 tys. osób. Robienie cyrku, że trzy osoby przyniosły rasistowskie - bo nie nazistowskie - transparenty. Tak naprawdę wszystko było oparte na pomówieniu. Oskarżenia Marszu Niepodległości o faszyzm są tak samo prawdziwe jak twierdzenia, że procesje Bożego Ciała to procesje pedofilów - a tak mógłby twierdzić ktoś, kto wiedzę o Kościele czerpie z filmu „Kler”. Tak, że nie rozumiem powodów decyzji Hanny Gronkiewicz-Waltz. Być może jest to efekt, jak twierdzi prof. Antoni Dudek, jej frustracji. Albo podłożenie żaby PO, na której chce się odegrać. Przy tych transferach społecznych poparcie dla władzy byłoby dużo wyższe, gdyby PiS nie prowokowało mobilizacji przeciw sobieAlbo wyrachowana gra polityczna, polegająca na wepchnięciu premiera i prezydenta w objęcia narodowców. Tempo, z jakim oni przejęli ten marsz, sugeruje, że ta sztuczka się że to było wyrachowanie - ale jeśli tak, to słabe. Trzeba wziąć pod uwagę to, że zachodnie media, nawet jak w czasie marszu nic się nie stanie, i tak podadzą, że przez centrum Warszawy przeszło 100 tys. faszystów. Wtedy natychmiast podłapie to Platforma, mówiąc, że to wina PiS-u, bo oni chcieli marszu zakazać. Tylko że w przypadku zakazu dla każdego Polaka gołym okiem widoczna jest niekonsekwencja - bo przecież zakaz marszu wydała pani prezydent z partii, która szermuje hasłem obrony konstytucji. 100 lat porażek i sukcesów. Jak Polacy oceniają Niepodległą? Teraz marsz wzięli na siebie Morawiecki i wykonała brudną robotę za PiS. Oni od dawna chcieli upaństwowić ten marsz, ale nie mieli jak. Tymczasem teraz dostali pretekst - a całe odium za to spadło na Platformę. Akurat o zakazywaniu marszu czy delegalizacji ONR w Platformie dyskutuje się od mi o wolność zgromadzeń. Platforma od dawna skanduje„Konstytucja!”, a teraz bezczelnie ją łamie. Draginja Nadażdin z Amnesty International w Polsce od dawna powtarza, że PiS w Polsce narusza wolność manifestacji, a teraz PO sama narusza wolność mi podpowiada, że zaraz zacznie się subtelne, ale wyraźne rozróżnienie między blokowaniem Marszu Równości a zakazywaniem Marszu Niepodległości - to pierwsze będzie złe, a to drugie zgadzam się. Nawet w żelaznym elektoracie Platformy po decyzji Gronkiewicz-Waltz czuć było silne zawahanie, bo jednak mówimy o zagwarantowanym konstytucją prawie do zgromadzeń. To jednak sytuacja jakościowa inna niż 1 sierpnia, kiedy marsz został rozwiązany w jego trakcie - pod bardzo naciąganym pretekstem, ale jednak wtedy go znaleziono. Teraz decyzja zapadła z kilkudniowym wyprzedzeniem, pretekstu żadnego do niej nie ten marsz został w ratuszu zgodę tego samego dnia, którego go zgłoszono. A teraz go zakazano. Wcześniej opozycja narzucała swoją narrację o tym, że występuje w obronie naruszanych zasad: praworządności, wolności sądów, ładu konstytucyjnego. W tym momencie narracja się rozpada. Na kilku poziomach. Nie chodzi tylko o naruszenie konstytucyjnego prawa do o co jeszcze?Choćby reakcja Małgorzaty Gersdorf na decyzję o zabezpieczeniu podjętą przez TSUE - natychmiast wezwała sędziów Sądu Najwyższego do powrotu. A przecież decyzja TSUE dotyczyła polskich władz i to one powinny podjąć taką decyzję, nie pani Gersdorf. Albo wypowiedzi Grzegorza Schetyny o tym, że on sobie zapisuje nazwiska sędziów, którzy wydają wyroki nie po myśli Platformy. Takie decyzje dla przeciętnego Polaka to sygnał, że żadna ze stron sporu nie stoi po uczciwej stronie, żadna nie walczy o wartości, każdej chodzi tylko o to, by zagarnąć jak najwięcej dla dwóch ostatnich kwestii zwykły Polak nie zauważa, kwestię zakazu już dostrzeże. Opozycja przestanie być postrzegana jako obrońca konstytucji?Na pewno opozycji pozostanie grupa najtwardszych zwolenników, których znamy z demonstracji KOD - ale takie zaplecze nie wystarczy Platformie do tego, żeby wygrać wyborów samorządowych - zwłaszcza w miastach - pokazują, że to poparcie jest dużo mają więcej rozumu niż im się przypisuje - i używają dostępnych im narzędzi do strofowania polityków. Wybory samorządowe, także druga tura, nie były wygraną PO, ani też PiS. Polacy popierali przede wszystkim niezależnych samorządowców. Głosowali na nich chcąc dać żółtą kartkę PiS-owi, ale jednocześnie nie zamierzali przywrócić do władzy Platformy. Przeciwnie Polacy postrzegają PO jako partię, która się w ogóle nie zmieniła, nic nie zrozumiała, potrafi jedynie stać, tupać i wrzeszczeć. Słowa Agnieszki Holland o tym, żeby było tak jak było, cały czas definiują Platformę. Ludzie mają powody, żeby być rozczarowani PiS-em, ale nie są aż tak rozczarowani, żeby chcieć powrotu do tego, co już było. Obecne rządy cały czas postrzegają jako mniejsze zło. Gdzie są pomniki Lecha Kaczyńskiego w Polsce? Nie tylko Wars... A jednak w wyborach w wielu miejscach zagłosowali przeciwko razie PO tylko powtarza to, co PiS robiło przez osiem lat opozycji: utwardza swój kurs poprzez delegitymizowanie władzy. Platforma nawet sięga po zarzuty o związki rządu z Putinem, choćby przy aferze taśmowej, co tylko te podobieństwa uwypukla. To sugeruje, że Schetyna wcale nie myśli o tym, by wygrać z PiS w przyszłym roku. Dla niego najważniejsze jest utrzymanie przywództwa po stronie opozycji - a z PiS-em na poważnie zmierzy się dopiero wtedy, gdy władza mocno osłabnie, w połowie przyszłej kadencji. Widać w tym jakąś logikę, ale nie sądzę, żeby ona dała taka strategia przyniosła zwycięstwo w 2015 nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Jarosław Kaczyński, będąc w opozycji, odwoływał się do emocji, które są naprawdę żywe wśród jego zwolenników. Poza tym on w oczach swoich wyborców jest żywym męczennikiem przez przeniesienie - w tym sensie, że męczennikiem jest jego brat, ale on sam też przez 25 lat był tylko opluwany. Tymczasem Platforma odwołuje się do rzekomego łamania konstytucji - tyle, że to zarzuty w dużej mierze propagandowe, siłą rzeczy nie mogą budzić szczerych skrócenie kadencji I prezes Sądu Najwyższego to naruszenie zasad konstytucji prawdziwe, nie bubel konstytucyjny, jeden artykuł konstytucji stanowi jedno, a drugi coś zupełnie innego. Poza tym Polacy pamiętają, że kadencja Mariusza Kamińskiego jako szefa CBA też została skrócona - mimo że ustawa mówiła coś innego. Jak pogrzebać w pamięci, to przypomni się przypadek Marka Markiewicza, którego Wałęsa odsunął od funkcji przewodniczącego KRRiT przed końcem kadencji. To dlatego Polakami nie wstrząsa, gdy widzą, co teraz robi PiS. Nawet Szczepan Twardoch, który pisowcem nie jest, zauważył w „Gazecie Wyborczej”, że mówienie o łamaniu konstytucji to tylko histeria, a on się temu nie podda. Wiele osób w antypisie myśli dlaczego Polacy dali PiS-owi żółtą kartkę w wyborach samorządowych?Suma kilku czynników. Na pewno PiS zaczęło okazywać dużą butę. Najlepszym przykładem był chyba Nowy Sącz, gdzie na kandydata na prezydenta miasta wyznaczono żonę pisowskiego posła, która wcześniej nie miała żadnego doświadczenia w samorządzie. Także w Łomży, bastionie PiS-u, centrala wrzuciła własną kandydatkę. To wkurzyło suwerena, bo nie chciał, by jego miejsce zamieszkania było traktowane jako prosty zasób kadrowy partii rządzącej. Ludzie nie lubią takiej sytuacji - na to jeszcze nałożyła się propaganda opozycji o tym, że PiS chce ręcznie zarządzać samorządami. I to tłumaczy serię porażek PiS w drugiej turze?Nie. Na tę serię nałożyła się nieudolność, która objawiła się między pierwszą i drugą turą przy okazji 12 środę prezydent podpisał ustawę o tym, że ten dzień będzie wolny od sposób, w jaki to wprowadzano, był wyjątkowo rozpaczliwy i głupi. Oczywiście, kluczowe jest pytanie za milion dolarów: czego tak naprawdę wyborcy oczekują od władzy. Według mnie, na pewno nie oczekują moralności - jak twierdzą pisowcy. Ale nie oczekują też obrony wartości europejskich - jak uważa opozycja. Nie jest chyba też prawdą, że oczekują tylko pieniędzy, bo wtedy „500 plus” dałoby PiS-owi większość że Polacy w ten sposób negocjują, by mieć „1000 plus”.Być może to był jeden z powodów, dla którego tak zagłosowali. Jednak Polacy przede wszystkim tęsknią za władzą skuteczną - tymczasem sposób, w jaki wprowadzano 12 listopada, był skrajnie niepoważny. Marsz Niepodległości 2017 przeszedł ulicami Warszawy [ZDJĘCIA] Ostateczna decyzja zapadła o tym pięć dni przed tą to wymyślono rok temu, na pewno Polakom bardzo by się to spodobało. Ale robienie zamieszania dwa tygodnie przed terminem to wariactwo. Władza, która robi takie rzeczy, traci powagę, ludzie przestają wierzyć, że rządzący wiedzą, dokąd jadą. Na początku rządów PiS-u widać było, że jadą po bandzie, ale przynajmniej wiedzą, dokąd. Teraz w Polakach zaczyna narastać podejrzenie, że dalej jedziemy po bandzie, ale nikt już nie wie, w którą stronę. Bo na razie mamy dużo gadania, ale mało konkretów. Mówiąc językiem praktycznym: czy kogoś zamknięto za te ukradzione kamienice, czy za wyłudzany VAT? Czy z taśm, na których mówiono o ośmiorniczkach, coś wynikło?Wybory - zwłaszcza w dużej turze - wręcz ostentacyjnie głosowali przeciwko PiS-owi. Jakie były tego powody? Polacy uznali, że PiS jest zbyt paździerzowe? A może uznali, że jedzie zbyt ostro, zbyt daleko i postanowili postawić temu tamę? Czy może po prostu cynicznie targują się o „1000 plus”?Wszystkiego po trochu - ale do tego dołożyłbym czwarty o styl rządzenia PiS-u zasadniczo odmienny od stylu Donalda Tuska czy Aleksandra Kwaśniewskiego. Polacy lubią uwodzicieli. Dla nich przywódca musi być w jakimś stopniu celebrytą czy postacią z telenoweli: dobrym ojcem, pożądanym zięciem czy wymarzonym kochankiem. W te role umieli wchodzić Tusk i Kwaśniewski. Natomiast PiS wchodzi w rolę gwałciciela. Partii rządzącej nie wystarcza osiągnięcie własnego celu - na czym skupiali się poprzednicy. PiS chce jeszcze demonstracji, żeby było widać, że przeciwnik został upokorzony. Tak się dzieje od samego początku, od pierwszej chryi wokół Trybunału tłumaczono to upokorzeniami, które PiS spotkały w czasie, gdy było w opozycji i potrzebą co teraz oni odreagowują, wyganiając z Sądu Najwyższego Gersdorf i jeszcze sześciu starszych sędziów? W praktyce to nic nie zmienia. Przecież istotą reformy o SN było stworzenie izby dyscyplinarnej - i to można było zrobić i bez rewolucji kadrowej, a wtedy nie byłoby pretekstu do interwencji Brukseli, ani hałasu o łamaniu konstytucji. Już raz przez taką nadgorliwość PiS przegrało wybory. Przecież w 2007 r., gdyby nie Zbigniew Ziobro i jego nagonka na doktora G., czym uwiarygodnił on całą antypisowską propagandę, to PiS wybory by wygrało. Teraz jest podobnie. Opozycja narzucała narrację o tym, że występuje w obronie ładu konstytucyjnego. Po decyzji Gronkiewicz--Waltz ona się rozpadłaZbigniew Ziobro jednak stara się stać z pewno? Jarosław Kaczyński rok temu w Przysusze mówił, że PiS to od teraz będzie oznaczać „pieniądze i spokój” - a trzy tygodnie później Ziobro przedstawił ustawę o Sądzie Najwyższym, która ściągnęła rzesze ludzi, także „normalsów”, pod sądy w całej Polsce. Później mamy rekonstrukcję rządu, pojawia się nowy premier, który ma pozyskać centrowy elektorat i pojednać nas z UE - i chwilę później wybucha bomba w postaci nowelizacji ustawy o IPN. Nowelizacja, która powstała w Ministerstwie Morawiecki kopiuje Tuska w kampanii wyborczej jeżdżąc po całym kraju, w związku z tym Ziobro pisze list do Trybunału Konstytucyjnego, zastanawiając się, czy Traktat Lizboński jest zgodny z naszą konstytucją. To są takie zachowania, których Polacy nie akceptują. Oni wolą uśmiechniętych facetów. Świetnie to wyczuwa Robert Biedroń, który nie próbuje ścigać się z Platformą, kto jest bardziej antypisowski - woli z uśmiechem tłumaczyć Kuźniarowi, że ten żyje w wielkomiejskiej bańce. Tak Polacy mieszkali przed wojną. TOP 10 zaskakujących faktó... PiS zacznie się uśmiechać?Przy transferach społecznych, które ta partia uruchomiła, poparcie dla niej byłoby dużo wyższe, gdyby PiS samo nie prowokowało antypisowskiej mobilizacji swoimi czy przed wyborami w 2019 r. zdołają się samoograniczyć i przekonać Polaków, że Morawiecki to lepsza wersja Tuska i Kwaśniewskiego?Pytanie na miarę sprawowania władzy przez drugą kadencję. Na pewno PiS powinno to zrobić. Przemyśleć, czym ludzi wkurza i spróbować to zmienić - albo przynajmniej zamaskować PR-wymi zagraniami. POLECAMY:

robert ziemkiewicz szef kuchni